Jakiś czas temu napisała do mnie czytelniczka z pewnym niecodziennym pytaniem. Cieszę się gdy obdarzacie mnie takim zaufaniem i chcecie poznać moją opinię na życiowe pytania, które nie dają Wam spokoju. W tym miejscu chciałam napisać, że jeśli spodoba się Wam taka forma pisania postów i będziecie chcieli pytać oraz czytać takie moje odpowiedzi na forum publicznym to ja nie mam nic przeciwko i powiem więcej, że jestem nawet za 😉
Witaj Moaa,Jestem Twoją czytalniczką od dawna. Nie będę się rozpisywać nad nie wiedomo jak długim postem, bo to się mija z celem.Tydzień temu lekarz powiedział mi, że nie mogę więcej dzieci. A mam jednego synka – jedynaka – 5-latka. I mam jedno pytanie, czy Twój synek jako jedynak jest szczęśliwy?Wiem, że to moze strasznie, ale to strasznie głupie o co pytam, ale większosć moich znajomych 33 latków nie ma wogóle dzieci, albo dzieci mają rodzeństwo. I nie mam kogo zapytać. Ja sama mam 2 młodszych braci, wiec zakałdałam, że sama też będę miała chociaż 2, ale życie jest zyciem, niestaty płata czasem figle.A ja patrze na swoje dziecko i się o niego strasznie boje. A znam też ze zdjęć lub filmików Twojego synka, który wydaje się być bardzo pogodnym dzieckiem. Czy więc jest szczęśliwy jako jedynak?Agnieszko,
to pytanie wcale nie jest głupie i dziękuję Ci za wiadomość. Chciałabym w wyczerpujący sposób Ci odpisać i mam wobec tego pytanie, czy mogłabym to zrobić w formie posta? Zamieścić Twoje pytanie i na nie odpowiedzieć?
No pewnie. Może będzie wśród twoich czytelniczek jakaś mama, której ta wiadomość również pomoże, a która nie miała odwagi/pomysłu żeby napisać maila. Bo ja przeczuwałam, że usłusze taką wiadomość od lekarza od dawna – mój synek urodził się ważąc 890 gram i na szczęście jest zdrowym wcześniakiem:). I moze nie byłam jakoś starsznie zaskoczona, ale co innego myśleć, a co innego usłyszeć.i już dawno myślałam żeby do Ciebie napisać ale się wstydziłam/krępowałam, ale ilekroć widziałam na zdjeciach Twojego synka to wydaje się być bardzo radosnym dzieckiem. A nie chciałam żebyś pomyślała, że to moze zbyt osobiste pytanie.Mój maluch to takie żywe serbro, jest mega radosnym dzieckiem i ja sobie tłumaczę, że jako wcześniak po przejściach ma w sobie tyle chęci do życia, radości i szczęścia. Ale ja się martwię czy nie będzie samotny, smutny itp.Wykorzystaj prosze co chcesz. Tak jak pisałam, moze komuś to pomoże. Bo ja mam wrażenie, że czasem bardzo łatwo się ocenia mamy jedynaków (prznajmniej mnie już tak oceniono kilkukrotnie) jako wygodnych rodziców. Nikt natomiast nie wie cosię kryje po drugiej stronie, a ja nie mam ochoty opowiadać wszystkim wszem i wobec co sie w moim sercu kryje.
Przejdę zatem do odpowiedzi.
To co bije z Twojego listu Agnieszko to morze wypełnione strachem. Nasuwa mi się taka wizja, że gdy patrzysz w przyszłość to zamiast widzieć to morze jako czystą, przepiękną taflę błękitnej wody, widzisz tę wodę brudną, mętną. Ludzie bardzo często boją się samego strachu. Wiele, większość rzeczy których się boją w przyszłości nigdy się nie wydarzy, a będąc w wibracji strachu sami przyciągamy do siebie negatywne zdarzenia. Wiem, że będąc matkami czy ogólnie rodzicami, musimy zakładać różne scenariusze. Tyle tylko, że są to tylko scenariusze. Czy dojdzie do ich realizacji zależy od bardzo wielu czynników.
Drugą rzeczą która rzuca mi się w oczy jest kolejny strach, tym razem przez oceną. Powiem Ci jak ja sobie z tym radzę. Kiedyś byłam osobą która ciągle bała się oceny innych, za wszelką cenę dążyła do akceptacji środowiska. Wiesz, gdzie mnie to zaprowadziło? Do szpitala. Tak, zachorowałam na chorobę jelit ponieważ ona łączy się z takimi właśnie emocjami. W latach gdy byłam nie chcę napisać młoda, ale wiemy o co chodzi, młodą, nieświadomą osobą, byłam cały czas poddawana ocenie, przypuszczam jak większość dzieci i nastolatków. Gdzie nie pojechałam każdy oceniał mój wygląd, to jak sobie w życiu radzę, czy to naukę czy pracę. Ludzie oczywiście wyrywali się do dawania mi rad. Naprawdę wiele lat zajęło mi odcięcie się od takich sytuacji i wiem, że jest to proces, a teraz nawet powieje frazesami, ale zastanów się nad dwoma rzeczami, po pierwsze: czy ktoś przeżyje za Ciebie Twoje życie? Czy ktoś daje Ci na przysłowiowy chleb by mówić Ci jak masz żyć? Pomyśl tylko, że takie osoby po prostu są same nieszczęśliwe w swoich życiach, bo gdyby było inaczej to czy interesowaliby się cudzym? Serio, teraz uważam, że nikt nie ma prawa mówić mi jak mam żyć oraz ja takiego prawa sobie nie uzurpuję. Czym innym jest oczywiście pomoc, przyjacielska rozmowa czy dawanie świadectwa czyli pokazywanie swoim życiem, że może być lepiej. Gdy ktoś będzie chętny otrzymać radę, sam powinien się po nią zgłosić.
Wracając to kwestii jedynactwa. Mam jednego syna to fakt. Sama mam dwóch młodszych braci. Gdy urodziłam Kubę, byłam pewna, że będę miała trójkę dzieci. Zawsze marzyłam o wielkie rodzinie i mimo, że potrzebuję dużo czasu dla siebie to bardzo spełniam się w rodzinnym gwarze. Oczami wyobraźni widziałam te święta spędzane w dużym gronie. Wiele lat dążyłam do tego by te plany zrealizować. Wtedy nie mogłam zrozumieć dlaczego Bóg nie chce dać mi kolejnego dziecka. Wtedy tego nie wiedziałam, teraz już wiem. Nie miałam mieć więcej dzieci z tamtym człowiekiem. Wiem, że teraz może wydać Ci się to straszne bo pomyślisz, że u Ciebie musi wydarzyć się ten sam scenariusz. Nie to chcę powiedzieć. Chodzi mi o to, że w życiu zawsze należy wyjść od pokory i akceptacji. W życiu dostajemy to co jest dla nas najlepsze byśmy mogli rozwijać swoją duszę. Każda dusza przychodzi na ten świat zrealizować plan doświadczeń które mają ją wznieść na wyższy poziom świadomości. Chcę przez to powiedzieć, że nie ma JEDNEGO sposobu na życie dla wszystkich ludzi. Nie wszyscy musimy mieć po 2 dzieci, nie wszyscy pracować od 8.00 do 16.00 i nie wszyscy musimy nawet łączyć się w pary małżeńskie. Jeśli dusza Twojego syna chciała doświadczyć jedynactwa w tym życiu to jest to zupełnie ok. Poza tym nie wiesz co Cię jeszcze w życiu spotka, nie wiesz czy jeśli nie odpuścisz to nie wydarzy się cud i nie zajdziesz w kolejną ciążę jeśli to będzie dobre dla Waszej rodziny. Tak samo jak mój syn być może ma doświadczyć przybranego rodzeństwa z innych związków jego rodziców. Tak samo jak ja być może mam szansę doświadczyć życia w dużej rodzinie nie będąc biologiczną matką wszystkich dzieci. Być może Kuba zostanie jedynym dzieckiem w rodzinie, ale to wszystko jest ok. Zawsze jest ok. Szczęście dziecka nie zależy od tego czy ma biologiczne rodzeństwo czy nie. Ucz synka otwartości na innych ludzi, a nigdy nie będzie samotny. Bo posiadanie dużej liczby rodzeństwa wcale nie gwarantuje, że będą oni żyli w wielkiej miłości ze sobą. Nikt nie wie czy pewnego dnia wszyscy nie pokłócą się na amen i przez wiele lat nie zamienią ze sobą słowa. Nic nie jest gwarantem.
Mam nadzieję, że rozwiałam Twoje lęki i teraz już wyrzucisz je ze swojego planowania przyszłości.